niedziela, 30 września 2012

Sypialnia cd


Dzisiaj pokażę Wam konsolkę, która stoi teraz w sypialni. Trochę to trwało.  Różne inne zajęcia, które odciągały od pracy nad nią..... Stoliczek-konsola powstała z  nóg  od bardzo starego stołu,boków z innego starego stołu, a blat jest nowy bukowy. Nogi były malowane chyba milion razy! była tam farba biała, jakaś zielona, brązowa ,jakaś masakra! Boki miały jedną warstwę, ale jakąś taką, która wżarła się okropnie w drewno. Szlifowanie dało mi w kość....a końca nie było widać. Po oczyszczeniu niektóre  miejsca pomalowałam farbą akrylową w kolorze grafitu. Potem przetarłam świecą, żeby nie było kłopotu z odsłonięciem tych miejsc.Wykończyłam ją biała farbą akrylową.

Mój sąsiad-stolarz, który składał to w całość, tylko kręcił głową. Dziwił się,że zamiast zimą wrzucić to w piec, zadaję sobie tyle roboty. A zapomniałam , powiedzieć,że jedna noga była złamana:)i pozbijana gwozdziami.

Myslę,że moja praca się opłaciła i kolejny raz uratowałam jakiś grat przed zatraceniem:). Teraz, zamiast leżeć gdzieś w drewutni, dumnie stoi w naszej sypialni.


 








wtorek, 25 września 2012

Jabłuszko pełne snów....



 Dzisiaj dostałam w spadku koszyk jabłek. Nie są to jabłuszka pierwszej urody.... raczej po przejściach:)). Pan Sąsiad, co krzepę w rękach ma, trząsł jabłonką, aż  pod drzewem zrobiło się zielono. Zanim  skończyły w garnku pstryknęłam im parę fotek.
Jest to stara odmiana jabłek. Nie wiem, jak się nazywa, ale są bardzo smaczne na dżem, kompot. Na surowo tak średnio.Ja lubię  zielska wszelakie, więc zostawiłam sobie parę sztuk, tych żółciejszych. Pamiętam, że w domu rodzinnym,tzn. w ogrodzie:) też było kilka drzew.Lubiłyśmy się nimi bawić. Gdy dochodziło do bitwy, wkraczała mama i kazała jabłka pozbierać i ....obierać :)). Nie było-zmiłuj się:). Gotowała potem dżem lub piekła ciasto.Ładniejsze i póżniej zebrane, leżały na strychu w skrzynkach przez całą zimę.
Z moich jabłek powstał mus do szarlotki. Upiekłam też  ciasto. Raz, dwa gotowe, trzy, cztery zjedzone :)

 














                                            
                                           Smacznego!


niedziela, 16 września 2012

Malownicze Juszki i ogórki w musztardzie:)

Sobota dobiega końca.Zapowiadała się ładna pogoda, ale zrobiło się wietrznie i ponuro. Wczoraj planowaliśmy, że wybierzemy sie na grzyby, ale w takiej pogodzie nie byłoby przyjemności z leśnej wycieczki. Trudno...więc jak nie na grzyby, to na ogórki :) W ogrodzie pozbierałam resztę ogórków  i zrobiłam przetwory. Mam od kilku lat fajny przepis na ogórki w musztardzie. Zalewa wygląda nieciekawie, przez ta musztardę, ale smak jest wyborny. Dostałam też od znajomego wiaderko jabłek. Każdego roku przynosi mi jabłka, czy śliwki,  Wie, że może liczyć na jabłecznik, czy drozdżówkę ze śliwkami. Taki handel wymienny:) Jabłka udusiłam w garnku z cukrem ,zamknęłam w słoikach i pasteryzowałam. Do jabłecznika jak znalazł :)
Fotek ogórkom i jabłkom nie robiłam. Nie zgodziły się :)), ale mam inne zdjęcia. Kilka dni temu byliśmy w malowniczej wsi kaszubskiej Juszki i w Szymbarku, w którym stoi dom "do góry nogami"

                                                            JUSZKI







                                                           

                                                                        SZYMBARK








Kamila z Domku na Górce poprosiła o przepis na ogórki w musztardzie.
...Mówisz-masz...:)))))

           
 Niżej tłumaczenie na język polski:)

Do  każdego słoika włożyć po 2-3 ziarna pieprzu i ziela angielskiego, i 5  ziarenek gorczycy. Oczywiście oprócz ogórków :)
Zalewa: 5 szkl. wody,1 szkl octu 10%,  1 i 1/3 szkl cukru, 2 łyżki soli,5 łyżek musztardy sarepskiej, lub stołowej. Pewnie można dać inną, ale ja daję zawsze jedną z tych dwóch.
Zalewę zagotować, ocet wlać na końcu. Gorącą zalewą zalać ogórki, zakręcić i pasteryzować 10 minut. Nie dłużej, bo zrobią się kapcie :)))
Zamiast ogórkom pstryknęłam zdjęcie   mojemu przepisowi. Jak wyglądają ogórki, wszyscy wiedzą, ale  takiego " przepisu" nie ma nikt, może czas dorobić się jakiegoś notesu na przetwory :). Szczerze mówiąc dziwię się sama sobie, że go jeszcze nie zasiałam gdzieś:))). Mam go chyba 4 lata.





czwartek, 13 września 2012

:)



 Los kolejny raz okazał się łaskawy, wygrałam    u Basi piękny, jesienny wianek. Jutro rano zawiśnie na wejściowych drzwiach, zajmując miejsce wianka, który wisiał tam od czerwca. Nowy wianek jest śliczny.Są na nim żołędzie, mech, kora, a nawet suszone grzybki!.W starannie zapakowanym pudełku była jeszcze jesienna zawieszka, mini bukiecik i piękny list :)             Dziękuję...



 Teraz trochę o mięcie. Dwa  dni temu Doranma napisała o mięcie, która rośnie u niej w  ogrodzie. Pokazuje miętę pieprzową, pomarańczową, czekoladową. podaje przepis na sałatkę. U mnie też rośnie  ładny krzaczek mięty, ale nie mam bladego pojęcia jak się nazywa. Mięta, to mięta:)) . Doranma  obiecała, że spojrzy swoim fachowym okiem i powie co to za jedna:))


Może się okaże, że moja to np. czekoladowa:) -fajnie brzmi. Wiem,że są przepisy z wykorzystaniem  mięty, ale ja w zasadzie  nic konkretnego z jej udziałem nie robiłam.  Ja moją miętę jak większość ludzi których znam, wykorzystuję jako herbatkę, do dekoracji i do mojito:)) Niekoniecznie musi być drink alkoholowy, bo bez  rumu i limonki też dobrze smakuje . Woda, lód,zwykła cytrynka, mięta i pyszny orzeżwiający napój gotowy.



Ciekawa  jestem, czy są wśród nas osoby, które wykorzystują miętę częściej niż do herbatek i mają jakieś fajne przepisy z użyciem mięty do konkretnych potraw. Napiszcie, jeśli już coś robiłyście, albo gdzieś jadłyście jakąś fajną potrawę:))Ja niestety nie miałam przyjemności.






wtorek, 11 września 2012

Popołudniowy relaks



Przepiękny dzień dzisiaj, do tego nic nie muszę:) Jednym słowem dzień wolny.Ach  jakże by się chciało  garściami brać tą dzisiejsza pogodę i schować ją na "czarną godzinę", na jesienną pluchę...Ale nie da się niestety. Tylko tu i tylko  teraz...Więc  korzystałam :)


Ale żeby nie było, że nic, a nic nie zrobiłam! Skosiłam  trawnik i upiekłam bułki. Ciasto takie jak tuutaj, tylko trochę więcej cukru dałam.

Posypałam makiem, słonecznikiem, lnem i migdałami i na jednej bułce-bagietce położyłam oliwki i posypałam ziołami prowansalskimi..

                                 
                Bułeczki-babeczki będą smakowały  z masłem i miodem, może z powidłami.....
                               Nigdy nie piekłam bułek w tych foremkach, ale to fajny pomysł.
                                                        Tak dla odmiany.


                   

 Bułeczki upieczone, trawnik skoszony, więc teraz  z książką i kawką  do ogrodu
   uwielbiam takie chwile,
a popołudnie to ulubiona pora dnia:)
                      Relaks w pełnym znaczeniu tego słowa. Korzystajmy z kazdej , nawet najkrótszej chwilki! To  jak ładowanie baterii, zawsze się opłaci:)









Dziękuję za odwiedziny w Domu Rozalii i za wszystkie komentarze.
Jeśli zechcesz się u mnie rozgościć na stałe , będzie mi szczególnie miło :))
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...