środa, 18 grudnia 2013

                                                                          
Za tydzień o tej porze będziemy w najlepsze świętować. Jeść  serniczki, pierniczki, pierożki, odwiedzać przyjaciół i krewnych, albo leżeć plackiem na kanapie z książką, lub z pilotem. Ach zapomniałabym, że jeszcze będzie świąteczny klasyk " Kevin sam w domu"  :))))   Nie ?!  No dobrze tym razem  nie będzie obżarstwa, nie będzie Kevina :))) Każdy według własnego gustu spędzi świąteczny czas. Najważniejsze by było rodzinnie, sielsko i anielsko....by każdy z nas poczuł to coś, tą iskierkę, która zapała się właśnie w takie dni, jak Święta Bożego Narodzenia....by nikt nie musiał wycierać łez z policzków, by  zwaśnieni z uśmiechem spojrzeli na siebie, by łamanie opłatka nie było zwykłą, automatyczną , nic nie znaczącą czynnością. Niech ten niezwykły czas da nam dużo radości. Jeżeli z takim optymistycznym nastawieniem przywitamy Maleńkiego, to ani Kewin, ani  5000 kcal, ani drętwy wujek z pewnością nie zepsują nam humorów:)))
Tyle przedświątecznych rozważań Rozalii :)).... wszak nie o tym być miało. Podwójne candy dobiegło końca. Licznik 100.000 złapała i PrtScr na e-maila przysłała Ola
 http://pinku-art.blogspot.com/search?updated-max=2013-12-10T13:08:00-08:00&max-results=2     
  tym samym wygrała niespodziankę- broszurki, czekoladki, serwetki. W kopercie znalazły się też filcowe ozdoby, które sam wydziergałam :)




Druga niespodzianka pojedzie do ........ Basi Minął dzień   http://barbaratoja.blogspot.com/
Sierotki, która powinna losować nie znalazłam, więc sama mieszałam, mieszałam aż wymieszałam:)))       

 Upominek, który pojedzie do Basi, to notes-zeszyt i  kalendarz kulinarny. Okładkę uszyłam, ozdobiłam guziczkami i wydrukiem uroczej panienki.
Ola już ma swój prezencik, a Ciebie Basiu proszę o adres:)

  
 

                                             Wierzę, że się spodobają moje upominki :))
                                                                           ♥
Muszę się pochwalić:)  Też coś dostałam. Trafiła mi się jedna z nagród   w  konkursie   Deccorii  "Meble z duszą". Zgłosiłam do tego konkursu konsolę, którą zrobiłam z dwóch starych gratów. Już ją tu pokazywałam na blogu. Trochę się napracowałam, ale było warto. W nagrodę dostałam super książkę.

         
           


  Na dzisiaj tyle, niebawem się odezwę, obiecuję! Teraz idę  "zwiedzać" Wasze ogródki:)) Podziwiać świąteczne dekoracje i inne śliczności. Na koniec najważniejsze----bardzo dziękuję za tak liczne odwiedziny, komentarze, za to że jesteście, mimo,że mnie ostatnio trochę mało.....ale jak już obiecałam, to się zmieni! .....Zarobiona byłam :))))))
                                                                     ♥

poniedziałek, 18 listopada 2013

  Dzisiaj dwa posty w jednym, a jak:)) Długo mnie nie było, więc będzie hurtem:)

 Jest mi niezmiernie miło, że mnie tak licznie odwiedzacie, komentujecie, mimo,że ostatnio rzadziej się tu pojawiam. Dziękuję za wszystkie miłe e-maile. Staram się zawsze odpowiedzieć. Mam nadzieję, że niebawem się ogarnę i wskoczę w poprzednie tryby mojego bloga. Słuchajcie dziewczyny, zbliża się setka na liczniku. Z tego tytułu ogłaszam małe candy:)) Proponuje zabawę, ta która  złapie 100.000 i  przyśle  PrtScr  na  e-maila wygra nagrodę niespodziankę.  Drugie candy  niespodzianka  na "starych zasadach". Komentarz i zawieszony banerek u siebie:)) Jeśli ktoś  ma ochotę, może dołączyć do Obserwatorów, ale nie koniecznie:) Ta zabawa trwa do 15 grudnia .


            ---------------------------------------------♥-----------------------------------------------
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  U prząśniczki siedzą , jak anioł dzieweczki....

















                               Patrząc  na te obrazki chce się od razu zanucić znaną "Prząśniczkę".


  Ja też sobie podśpiewywałam, a banan z  twarzy nie znikał, gdy ten kołowrotek  stał się moją własnością.










 Jakiś czas temu kolega mojego Ślubnego, zapytał go, czy  byłby zainteresowany kupnem za niewielką kwotę tegoż kołowrotka. Rozmyślań  wielkich nie było. W pięć minut stał się posiadaczem  kolejnego grata. Nie ukrywam, że także ku mojej uciesze. :))  Nie jest to taki zwykły kołowrotek. W czymże  niezwykłość tego starocia?  Zaraz rzecz objaśnię. Okazało się, że kołowrotek przyjechał  z Lipusza, ze wsi  leżącej na Kaszubach. Moje serce zabiło szybciej......Otóż z Lipusza pochodzi część moich przodków. Na cmentarzu leżą ich prochy....prababcia, pradziadek....Tu wyobrażnia zaczęła działać!.  Dzisiaj Lipusz, to duża wieś, ale dawno, dawno temu  wszyscy się zapewne znali.  Odwiedzali, wspólnie rozwiązywali problemy, razem się bawili. Póżną jesienią na wsiach przychodził czas darcia pierza, przędzenia wełny. Kobiety spotykały się wtedy w jednym gronie oddając się tym zwyczajowym zajęciom. W Lipuszu na pewno nie było inaczej. W tym miejscu ułożyłam sobie historię mojego kołowrotka. Doszłam do wniosku, że  jest prawie pewne to, że była właścicielka  mojego kołowrotka znała się z którąś z moich krewnych. Może się przyjażniły, opowiadały babskie sekrety?.......a może kołowrotek, który teraz stoi w przedpokoju należał jednak do mojej rodziny?.......Jakże plotą się  historie, stając się z czasem  piękną i niezwykłą legendą, rodzinną opowieścią. Tak, czy inaczej poczułam więż z tym starym, zniszczonym przedmiotem, który wiele widział i ciężko  się napracował :) Ile skarpet, sweterków zrobiono dzięki niemu?.......Być może za trzy dychy kupiłam kawałek mojej historii?



  Jak tak dalej pójdzie, to nasze zbiory będą potrzebowały osobnego pomieszczenia :))) Zamiast domu będzie muzeum :)). Nie, nie aż tak żle ze mną chyba jeszcze nie jest:))). Fajnie jednak  byłoby, gdyby powstało takie przydomowe,  miniaturowe muzeum połączone ze stołem biesiadnym. Pobielone ściany, podłoga wyłożona kamieniem..... Tak, tak........i co jeszcze? ....zejdż na ziemię hihi.











środa, 16 października 2013

Kawa z murzynkiem:))

    Witam wieczorkiem:) Dzisiejszy dzień wypełniony po brzegi. Znalazłam jednak chwilkę na zrobienie ciasta. Murzynek  pachnący piernikiem..... Czas na pieczenie pierników niebawem przyjdzie, ale wtedy to upiekę taki prawdziwy, tzn. mam taką nadzieję:)). Przepis na ten, znalazłam na " Moje wypieki". Smaczne, wilgotne ...pyszne ciasto:).
     Dzisiaj odwiedziła mnie koleżanka, której nie widziałam pól roku. Wpadła tak niespodziewanie, na chwilkę.  Było to bardzo miłe spotkanie  przy kawce i cieplutkim jeszcze cieście. Miałam  farta, bo nie zawsze mam coś  słodkiego, domowej roboty, gdy wpadają nieoczekiwani goście....Nie tylko domowej roboty:). Kupione herbatniki, pralinki też się długo nie utrzymają w nienaruszonym stanie:) Czasem mam takie ciśnienie na słodkie,że pożrę zapasy i .....nic, tzn w szafie nic, bo w naturze nic nie ginie:)))). Macie też czasami takiego świra?. Mam nadzieję,że nie ja sama tak mam :) Najpierw zjem, a potem wyrzuty sumienia....co za głupi rozum? hihhi





 
 


                     Piękny kufel z cynową pokrywką, to ostatnia zdobycz mojego męża.
Ten kobaltowy kolor jest   piękny.
                        Filiżaneczka z Bolesławca, to prezent, który otrzymałam jakiś czas temu.
                
             Lubię ładne filiżanki . W zależności od humoru wybieram sobie którąś z mojej mini kolekcji:)
Dzisiaj wybrałam ją:)





                                                 
                                             Moja nowa dekoracja na schodach:)





Serdecznie dziękuję za odwiedziny, za komentarze.
Gorąco witam nowe Osoby:)
do następnego:)))

piątek, 20 września 2013

Przyszła do mnie polną drogą....


Nie widziałam jej cały rok. Czy  się za nią stęskniłam ? Chociaż ją lubię, to jednak nie tęskniłam. Zdecydowanie wolę jej starsze rodzeństwo, za gorące serce, niezapomniane wieczory....za truskawki.  Ale ona...no cóż....piękna, opalona, na twarzy zdrowy rumieniec. Trochę smutna, ale przyjażnie się uśmiechała. W suknię złotą się ubrała, ale w wieczornej mgle kieckę  przemoczyła.... Przyszła do mnie polną drogą. Odwiedziła sady i ogrody, pozostawiając po sobie dobre imię. Cenię ją za to, że ma klasę, że nigdy nie przychodzi z pustą ręką. Gościniec, jak zwykle  przyniosła należyty. W koszu rumienią się słodkie owoce i warzywa. Myślę, że zostanie na dłużej...może do listopada, albo i do grudnia? Ciepły kąt się zawsze znajdzie, a i wełnianych skarpet też poszukam, by  w  powrotnej drodze nóżek nie odmroziła.:)
  ...........Jesień ............za dwa dni kalendarzowa jesień.














   Biała, wielka emaliowana miska przyjechała do mnie z Radomia:) jakiś czas temu.
   Dzisiaj w SH kupiłam białe emaliowane talerze. Nie są nowe, rzecz jasna, ale są fajne. Z pewnością znajdą swoje 5 minut przed obiektywem, a może jakieś candy? Ktoś byłby zainteresowany takim talerkiem? :))







            Spójrzcie jakie fotogeniczne "biurko" kryło się w naszej kotłowni...aż korci by się nim zająć:))))
Jednak nic z tego nie będzie. Mój M twierdzi, że jak go "wypaćkam" po swojemu, to nie będzie pasowało do jego kowalskiego hobby:)......A niech mu będzie :)))))

                                        
                                                     
 To ostatnia letnia sobota. Trochę smutno,że lato sobie poszło......ale wróci:)
  Pozdrawiam bardzo serdecznie, życząc Wam i sobie :) słonecznej soboty i niedzieli!
Mój weekend zapowiada się całkiem sympatycznie. Jutro wybieramy się na Złote Gody. Uroczystość odbędzie się we Wdzydzach Kiszewskich, w miłym pensjonacie nad samym jeziorem.



Pa, pa całuski dwa ♥♥
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...