wtorek, 11 października 2016

Zapachniało śliwkami....

        Wczoraj było bardzo śliwkowo. Tak pysznych, słodkich śliweczek dawno nie jadłam.
 W starym, trochę zaniedbanym ogrodzie u pani Stasi  rosną owocowe drzewka, które chyba pamiętają Gagarina w kosmosie :). Stare, pokrzywione, zdziczałe, ale nadal rodzące owoce. Pod nimi w chwastach szare gruszki, piegowate jabłka i fioletowe śliwki. Leżą i czekają na swój koniec.Tylko gęsi i kaczki zainteresowane tym bogactwem....Gęsi trochę protestowały, gdy wybierałam co ładniejsze okazy. Wiedzą, co dobre :). Przywiozłam sobie wiaderko tych darów do domu. Co zrobiłam? Trzy słoiki dżemu, kompot i ciasto....tyle radości. Mąż na obiad schabowy, a ja śliwki....duuużo śliwek :) Ciasto ze śliwkami było pyszne, kruche, pachnące. Jadłam, jadłam i zjadłam "pińć' kawałków.....Ach, nie wiem, czy tylko ja tak mam, że nie potrafię sobie odmówić i do rozsądku przemówić? :) Co mam na swoje rozgrzeszenie? Zawsze coś się znajdzie. No co? Duża porcja ekologicznych owoców...no dobra...trochę cukru, mąki, masła. Jajka od pani Stasi, ha! Ekologiczne:)






Pozdrawiam gorąco i do zobaczenia niebawem:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...