Bardzo mi się podobają:) Popatrzcie same!
Piękne i przydatne rzeczy:)
W sobotę byłam na Jarmarku we Wdzydzach Kiszewskich. 40 już jarmark odbywał się na terenie skansenu. Ogromna ilość stoisk z całej Polski, z pięknym rękodziełem. Żadnego badziewia i plastikowej tandety. Piękne miejsce, pogoda, dobre jedzonko, jednym słowem super. Nie robiłam dużo zdjęć,a właściwie wcale. Szkoda było czasu....zamiast skupiać się na dobrych zdjęciach, wolałam popatrzeć. Trochę zdjęć samego skansenu jest tutaj. Byliśmy w zeszłym roku, ale nie w czasie jarmarku. Zachęcam do odwiedzenia tego miejsca. Nie nastawiałam się na duże zakupy, ale co nieco trzeba było kupić, by dżwigać rodzime rękodzieło. Kupiłam m.in. taką oto filiżankę. Autorką jest pani z Warszawy, ale nie powiem kto, bo nie zapytałam :(
Kawka smakuje wyśmienicie...i te moje kolorki:)
Z domu do Wdzydz mamy 100 km.....kawałeczek.....raczej. Wiecie ile czasu jechaliśmy? 4 godziny!! Nie do wiary, prawda?, ale tak było. Utknęliśmy w dwóch korkach......tradycyjnie już na rondzie w Żukowie i przy wjeżdzie do Kościerzyny. Korki te nie miały raczej wiele wspólnego z jarmarkiem. Lato, duży ruch, zła organizacja robót drogowych, to wszystko razem dało taki efekt. Najśmieszniejsze było to,że w korku, w Żukowie stał orszak weselny....i to w drodze do ślubu :)). Chciało mi się śmiać, gdy usłyszałam tą wiadomość w Radiu Gdańsk, w informacjach dla kierowców. Pan Młody miał szansę raz jeszcze zastanowić się, czy nie zwiać, zanim dojedzie do ołtarza:))) Potem jednak pomyślałam,że to wcale nie było śmieszne.
..........
Podkręcona sielsko-wiejsko-swojskimi klimatami, zorganizowaliśmy malutka imprezkę z ogniskiem, rybkami z grilla, swojskim chlebem ze smalcem. Chlebek miał takie wzięcie,że zabrakło i musiałam dołożyć zwykłego :) Z małosolnymi też było krucho hihihi, ale wystarczył.......3 litrowy garnek. Moi goście byli chyba bardzo głodni ....hihi. Chociaż na powietrzu, przy ognisku wszystko lepiej smakuje. Nawet kromka chleba ze smalcem:)
Na sianeczku, sianie.......
W drodze drodze powrotnej , już bez korków wstąpiliśmy do "Gościńca dla Przyjaciół" w Wyczechowie. Bardzo fajne miejsce. Tam kupiłam chleb pieczony na liściu kapusty. Chlebek smaczny i pachnący. Skórka gdzie przylegał liść, była pyszna! Na sto procent w najbliższym czasie spróbuję tez taki upiec. No może nie taki sam, bo nie mam ich przepisu na ciasto, ale liście kapusty się znajdą:)))
To by było na tyle:)
Puki co, nie znalazłam jeszcze tego drania, który podkrada mi czas wolny. Może macie namiary na niego i wiecie gdzie uwił sobie gniazdo czort jeden....?