Do zobaczenia we wrześniu :)
środa, 31 sierpnia 2016
Wiśniowe wspomnienia
Słoneczny, ciepły, piękny, ale ostatni już dzień sierpnia.....Jutro z hukiem wpadnie wrzesień. Książki, zeszyty, trampki, pobudka skoro świt...i tak do czerwca. U mnie dziatwy w wieku szkolnym na stanie brak, więc te troski mnie omijają. Tym samym moje lato trwa i żadna data tego nie zmieni. Będzie trwało tak długo, aż...... trzeba będzie palić w piecu i wykopać z szafy swetry.....:)). Ale o tym potem :) Teraz się relaksuję na leżaczku chłonąc kolory, zapachy lata..... Inaczej pachnie i smakuje lato w czerwcu, lipcu, a jeszcze inaczej we wrześniu. Jednym z niezapomnianych smaków lipca i sierpnia zawsze będą wiśnie. Słodki, kwaśny, lekko cierpki niezapomniany smak wspomnień.....smak wakacji. Babcia zawsze gotowała w tym czasie zupę wiśniową z kluskami. Dwa trzy, razy w sezonie wielki garnek, którego zawartość znikała błyskawicznie. Te czasy niestety dawno minęły....Zawsze z uśmiechem na twarzy wspominam tamte lata w Loryńcu.... W moim ogrodzie nie ma drzewek wiśniowych, ale mój sąsiad obdarowuje mnie koszykiem ulubionych wiśni.... no chyba, że szpaki były pierwsze i moją domniemaną część zjadły..:) Tym razem wisionki dostałam. Każdego roku ku pamięci:) także gotuję wiśniową zupę.... dla siebie, bo wśród moich domowników nie ma amatorów tego smakołyku. Nie mam z tym problemu, w końcu to moje słodkie, wiśniowe wspomnienia. :). Miska zupy, a tyle radości!
Do zobaczenia we wrześniu :)
Do zobaczenia we wrześniu :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A ja muszę przyznać że nigdy takiej zupy nie jadłam:)))co do lata to bardzo lubię wrześniowe,kiedy upały nie dokuczają a słoneczko przyjemnie świeci:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę jeszcze dłuuuugiego lata:)
UsuńAleż wspaniałe kadry. Obudziłas moje wspomnienia. Zupe z wisni robiła mi babcia potem mama....
OdpowiedzUsuń:(
Pozdrawiam ciepło!
Nic takiego, tylko zupa,ale te wspomnienia...ach:)
UsuńNie jadłam nigdy wiśniowej zupy, ciekawa jestem jak smakuje. U mnie w tym roku wiśnie głównie zniknęły w ptasich brzuszkach niestety.
OdpowiedzUsuńU mnie dziatwy w wieku szkolnym na stanie również brak, ale książki, zeszyty... to od jutra moja belferska codzienność.
Pozdrawiam serdecznie:)
Pozdrawiam i życzę powodzenia!
UsuńMoże w następnym roku uda Ci się ugotować. Mogą być mrożone, ale świeże, prosto z drzewa to co innego :)
Uwielbiam zupę z wiśni i placek drożdżowy z wiśniami,obowiązkowo w sezonie goszczą na stole.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPlacka z wiśniami nie było, ale będzie ze śliwkami :) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńDoskonale rozumiem Twój zachwyt zupą wiśniową. Pół królestwa za michę zupy mojej babci... i drugie pół za zsiadłe mleko z ziemniakami i skwarkami.
OdpowiedzUsuńOj tak....:)może jutro zrobię ziemniaczki z zsiadłym mlekiem?
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Nie lubię zup owocowych, chyba, ze twoje jest szczególna. W ogóle to miło Cię widzieć. Pokazuj, co u Ciebie.
OdpowiedzUsuńZupa, jak zupa:))Jednak dla mnie jest szczególna, bo w niej me wspomnienia.
UsuńPozdrawiam gorąco!
Pięknie ujęte lato :) Z wiśni to tylko nalewki lubię :)
OdpowiedzUsuńNaleweczka...hmm, czemu nie?
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Witaj! Cieszę się z nowego posta i czekam na kolejne :))
OdpowiedzUsuńBenita
Witam! Miło mi, że tu zaglądasz!
UsuńRozalio, zupe nie, ale wszytsko inne wisniowe, biopre w ciemno:) Zwlaszcza, ze tu wisni-nie ma. To znaczy sa, ale sie trzeba naszukac.
OdpowiedzUsuńPozdrawia cieplo i czekam na nastepnego posta;)
A to już niestety prawie październik :) I już takiego pięknego widoku wiśni nie ma :)
OdpowiedzUsuńSuper wpis, z chęcią bym spróbowała takich pyszności :) Nie umiem się doczekać aż skończymy remont kuchni. Wtedy też będę mogła przyrządzać rzeczy tego typu. Musimy niestety czekać aż nam dostarczą nową płytę grzewczą. Na szczęście udało się znaleźć taką z 5-letnią gwarancją.
OdpowiedzUsuńU nas dopiero trwa remont kuchni. Ostatnio zamówiliśmy naklejki mleczne na okna, które rzeczywiście dają świetny efekt, do tego ich jakość jest bardzo dobra ;)
OdpowiedzUsuń